poniedziałek, 29 czerwca 2015

Poniedziałkowe śniadanie Liska

Jutro próbujemy z czymś innym niż banan.. Za słodkie na poniedziałek :D
Ale jagody <3 pyszne





- jeden banan
- około pół szklanki jagód
- łyżka płatków owsianych błyskawicznych 
- pół łyżki zarodków pszennych 
- około 200 ml mleka

I wszystko razem do blendera. Ja miałam dosyć słodkie jagody i wyszło lekko za słodkie, ale połączenie banana z jagodami pycha :) 

wtorek, 23 czerwca 2015

Tofiulkowate Maleństwo



Nie mogę uwierzyć, że to już rok. Rok, a potrafię płakać jak dziecko.
Bo już nie zobaczę tych ślicznych brązowych oczu
Bo już nie położy mi tego wielkiego pyszczka na kolanach żeby go głaskać
Bo już nie wepchnie mi się pyskiem pod łokieć jak siedzę przy biurku, żeby zwrócić na siebie uwagę
Bo nie mogę "przypadkiem" nadepnąć mu na ogon
Bo nie rzuci się jak tylko otwieram mleko lub każdy inny nabiał
Bo nie mam komu dawać kubeczków po jogurcie
Bo nie ma kto jeść ze mną suchych wafli
Bo nikt inny tak bardzo nie chce mnie bronić przed światem
Bo nie mam do kogo mówić "Maleństwo" albo "Tofifi"
Bo nikt mi nie podsuwa zaślinionej piłeczki z miną "rzucaj, no rzucaj"
Bo nie mam komu mówić, że jest głupi, bo biega za swoim ogonem
Bo nikt na mnie nie skacze jak wracam do domu
Bo nikt nie pcha się pyskiem do mojej twarzy jak się nieopatrznie schylę
Bo nikt nie pcha się na moje kolana, żeby pokazać innym, że Majcia jest jego
Bo milion innych drobiazgów, który każdy boli jak drzazga :)
















Ojejku.. A na początku mi się nie spodobał... Gdy zobaczyłam go pod blokiem, pomyślałam, że taki "wypłosz". Mały, niezbyt ładny, nie chciałam takiego psa. Na następny dzień tata przyjechał z nim, bo udało mu się zdobyć jego sympatię i wtedy z auta wyskoczył ogrooomny, zupełnie inny pies. Zobaczył, że ma podwórko, że ktoś go wziął i od razu inaczej się zachowywał. Widać było, że ktoś go bił, bał się ludzi, ale już wtedy był szczęśliwy z nowego domu. Na następny dzień Lisiczka została z nie nazwanym Toficzkiem sama i piesio (ogromny piesio!) chodził za nią krok w krok. Nawet jak wchodziłam tylko do łazienki to piszczał pod drzwiami. Ale wystarczyło kilka godzin z Lisiczką, by chciał jej bronić przed jej własnym bratem. No cóż, wyczuł złego człowieka ;D Ojeny, to było 7 lat temu... Bałam się go, ale chyba już wtedy podbił moje serce :) Trochę mu zajęło zanim przytył i sierść mu odrosła, ale od początku rzucał się w oczy. I ustawił sobie rodzinę Lisów w swoje stado. Daduś, który go przygarnął był głową rodziny i jego trzeba było się słuchać we wszystkim, a Lisiczka była malutkim szczeniaczkiem i jej można było pozwalać na wszystko, ale też trzeba było bronić, bardzo bronić przed każdym. Tak, że jak byłam z psem (jak jeszcze miałam siłę z nim wychodzić) to nawet ręki nie można było mi podać, a co dopiero coś zrobić złego. Ja jako jedyna mogłam go czesać, nikomu innemu nie pozwalał dłużej niż minutkę. Był przeuroczy... 
Zdarzało się tak, że budziłam się rano i widziałam na poduszce wielki brązowy nos, dalej oczka, a daleko w tyle ogonek, machający coraz szybciej, a później była wielka radość, że się obudziłam. Nie mam pojęcia ile on tak stał z pyskiem na poduszce i czekał.. A jak spałam w dzień, to Toficzek przychodził do pokoju, sprawdzał, czy jestem i wychodził. Ale jak za drugim razem już się nie ruszyłam, ani nie odezwałam to tyrpał mnie nosem dopóki czegoś nie powiedziałam. A jak się nie odezwałam nic... No cóż, musiał sprawdzić, czy na pewno żyję :) 
Był niesamowitym psim bystrzachą :) Miałam wrażenie, że rozumie wszystko, co do niego mówię.. Szczególnie w momentach jak Liś gotowała mu obiad i podsuwałam mu 2 makarony, ten po lewej al dente, a po prawej bardziej miękki, a Tofula wybierał ;D
Cieszę się, że niektóre osoby zdążyły go poznać... A gdy dowiedziały się o jego śmierci, to widać było, że mimo tego, iż to nie był ich pies, to też zdążył podbić im serce.




Brakuje mi go okropnie. 6 lat razem, a zakochałam się w nim bezgranicznie. Nie myślałam wcześniej, że można mieć taki dobry kontakt z psem. Ale on miał w sobie tyle empatii...

Chciałabym napisać jeszcze milion rzeczy żeby się "nie zatarły", ale nie mogę... Wiem, że nigdy już nie będę miała takiego psa :)
I posiadanie ramki (normalnej i na telefonie) ze zdjęciami psiura, którego już nie ma rok jest zupełnie normalne :) 




Został pochowany, że swoją ulubioną czerwoną piłeczką, by mógł "wiecznie hasać za nią po psim niebie". Innego nieba nie ma, ale psie jest. Musi być...






Najlepszy na świecie <3 Na zawsze.. 

piątek, 12 czerwca 2015

wtorek, 2 czerwca 2015

Jarmużowe pysznooości


- garść jarmużu
- jeden banan
- szklanka soku pomarańczowego (tutaj z kartonu niestety, opcja z miąższem)

Wszystko do blendera i powstaje cudowny koktajl. Słodki, lecz nie za bardzo. Lekko kwaskowy, czuć "zieleninę"? :D Ale nie, nie ma smaku kapusty, ani trochę. Trzeba spróbować jak nie dla smaku to dla koloru i wartości odżywczych :)


Zbieram się by odebrać aparat, zbieram ;)