wtorek, 7 czerwca 2016

O tym jak drobnostki potrafią zmienić dzień


Siedząc sobie w pośrednictwie pracy (chyba tak to się nazywa) i czekając aż Pani zorganizuje rozwiązanie umowy o pracę, nie ukrywam, byłam dosyć smutną lisiczką. Musiałam zrezygnować z kolejnej pracy z powodów niezależnych ode mnie, czułam się dosyć średnio, a pogoda była taka, jakby niebo miało spaść nam na głowy za moment (albo któryś ze słoni miał gorszy dzień i się wiercił ;). W każdym razie siedziałam sobie jako taka mała, przybita sierotka na krzesełku, a przechodzący obok Pan, gdy zrównał się ze mną, powiedział "smile". Tylko jedno słowo. A raczej było to coś w stylu "smaaaajl". I nie to żeby mnie podrywał, bo powiedział to w zasadzie do mojego ucha, po prostu tak o. Niby nic, ale takie miłe.. 


Dawno mnie nie było, stęskniłam się :) 
A ile książek przeczytałam ostatnio.. Średni ostatni Pratchett, ale Zwiadowcy <3 Jest o czym pisać, natomiast Ziemiomorza chyba nigdy nie skończę.. A tu kolejna cegiełka czeka tej Pani