Lisiczka ostatnio troszkę przepadła (tak, znowu, wiem, wiem), ale obiecuję się poprawić.
Styczeń upłynął dosyć chorobowo, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo leżąc w łóżeczku można czytać i jeszcze więcej czytać, więc skończyłam połowę Sandersona, Z Mgły Zrodzonego, ajj cudo :) Jak to ten autor ma w zwyczaju.
Kiedy miałam dość czytania to ponownie wróciłam do nauki hiszpańskiego i trwa to dalej o dziwo. Jak ktoś szuka fajnej aplikacji do nauki języka obcego to polecam Memrise, przynajmniej jeśli chodzi o hiszpański to lepsza od Duolingo.
A jak miałam już całkowicie dość leżenia pod kołderką to ćwiczyłam kaligrafię i co jest najdziwniejsze, że to mnie pochłonęło najbardziej. Drugi miesiąc ćwiczę Palmera, do tego teraz nauka pisania brushpen'ami, co jest denerwujące jak mało co, ale nie poddaję się :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz